Z racji, że miałem przyjemność nocować w tradycyjnym gruzińskim domu, popróbowałem specjałów, którymi Gruzini raczą się codziennie na śniadanie, obiad i kolację. W dodatku pochodziliśmy trochę po dobrych gruzińskich restauracjach i postaram się przedstawić Ci ciekawe gruzińskie smaki, oraz jak to wszystko się prezentuje.
Nie ma to jak w domu
Gruzini są bardzo gościnni, bądź przygotowany, że zawsze odwiedzając ich, zastaniesz pełny stół. Już od razu po przyjeździe miałem okazję spróbować wyśmienitego gulaszu (który swoją drogą znajdziesz na naszej stronie), tradycyjnego chleba wypiekanego w specjalnych piecach “tone”, sałatki z ogórka i pomidora, z którą podałem antrykot w jednym z przepisów, ryb złowionych osobiście przez gospodarzy, czy wędzonej słoniny.
Temu wszystkiemu towarzyszyło pyszne domowe wino. Nie mogło też zabraknąć czurczcheli - tradycyjnych gruzińskich słodyczy, składających się z orzechów nawleczonych na sznurek, obtoczonych w soku winogronowym lub granatowym, zagotowanym z mąką. Moim zdaniem rewelacja.
Bardzo popularne są u nich również gotowane kasztany, które je się łyżeczką bezpośrednio ze skorupki. Te, których próbowałem, zbieraliśmy wspólnie w przydomowym ogródku. Jest to oczywiście specjalna odmiana jadalnych kasztanów, które można również czasem kupić u nas. Niestety w Polsce najpopularniejsze są kasztany, których lepiej nie jeść przez zawartość neurotoksycznej eskuliny.
Restauracja “Pirosmani”
To świetna gruzińska restauracja, znajdująca się przy ulicy Abashidze 36 H w Batumi. Nawet w tygodniu poza sezonem niełatwo złapać u nich stolik bez rezerwacji. Jada tam mnóstwo Gruzinów, a samo to już dobrze rokuje. Restauracja jest nazwana na cześć gruzińskiego malarza Niko Pirosmani, którego dzieła można zobaczyć na ścianach w lokalu. Specjalizuje się ona w gruzińskiej kuchni. Szczerze mówiąc to moje ulubione miejsce w Batumi (jeśli nie w całej Gruzji) na zjedzenie chinkali - ich tradycyjnych pierożków z mięsem i rosołem w środku.
Do tego oczywiście gruzińska lemoniada - w tym przypadku gruszkowa i winogronowa. To idealne połączenie, w dodatku korzystne cenowo, ponieważ 4 osoby bez problemu najadły się za około 45 zł (wyobrażasz to sobie w Polsce?) ;) Osobiście uwielbiam chinkali, nawet w Krakowie mam swoje ulubione miejsce, gdzie od czasu do czasu je zamawiam - może nawet wpadnie jakaś recenzja ;) Jednak w Gruzji smakują inaczej: świetnie przyprawione mięso, dużo aromatycznych ziół i sporo rosołu w środku. W połączeniu z gruzińską lemoniadą mogę je jeść bez końca.
Restauracja “Deliria”
To piękna knajpka z dużym ogrodem w dziedzińcu, zlokalizowana przy ulicy Kazbegi 8 w Batumi.
Zatrzymaliśmy się w niej na kawę i desery takie jak naleśniki z owocami, czy pyszne ciasto z lawą. To już droższe miejsce, z cenami zbliżonymi do europejskich, bo za 4 desery i kawy zapłaciliśmy około 100 zł… ale mogę śmiało powiedzieć, że wszystko było warte swojej ceny. Desery były słodkie, ale nie przesadnie, mój fondant zrobiony poprawnie - czekolada w środku była ciepła i płynna. W połączeniu z lodami to klasyk, który się nie starzeje.
Restauracja “Barakoni”
Przechadzając się uliczkami starego miasta w Batumi, natrafiliśmy na ulicę Farnavaz Mefe 53, gdzie naszą uwagę przykuła elegancka restauracja.
Tu również królowały gruzińskie dania, a my zamówiliśmy Adżarskie chaczapuri na przystawkę - tradycyjne z tego regionu. W przeciwieństwie do tego, które mogłeś zobaczyć na naszej stronie, tutaj ser jest na wierzchu, a dodatkowo na środku jest zapieczone jajko z płynnym żółtkiem i masło. Było świetne, jednak przesadziłem z ilością jedzenia. Kończąc je byłem już pewien, że ciężko będzie zjeść dodatkowo kebab… ale ja nie dam rady?!
Do tego oczywiście gruzińska lemoniada! Na drugie danie spróbowałem ich wersji kebaba - czyli mielone mięso wołowo-wieprzowe z przyprawami grillowane i zawinięte w arabskie ciasto, posypane sumakiem.
Smakowało mi, ale moim zdaniem, pasowałby do tego jakiś sos. Jednak cena około 50 zł za to wszystko przy 2 osobach, brzmi naprawdę korzystnie.
Byliśmy też w cukierni “Dona”
To jedna z najpopularniejszych (i droższych) cukierni w Batumi. Znajduje się ona przy ulicy Parnavaz Mepe 121 w Batumi i praktycznie zawsze trzeba odczekać swoje w kolejce, żeby wejść do środka. Zamówiliśmy tradycyjne gruzińskie ciasto miodowe z czekoladą, sernik z kokosem, ciasto “snickers” i naleśnikowe z czekoladą. Do tego oczywiście kawa, a zapłaciliśmy za wszystko około 55 zł za 4 osoby - byłem pozytywnie zaskoczony i na pewno często będę się tam pojawiał, bo ciasta trzymają świetny poziom i chciałbym widzieć wiele takich kawiarni w Polsce. Nie mówiąc już o kawie, która była po prostu rewelacyjna!
Szaszłyki w parku narodowym
Pod koniec naszej podróży, ojciec mojej dziewczyny zabrał nas do ogromnego parku narodowego w ich regionie, gdzie przygotował dla nas tradycyjne szaszłyki wieprzowe z grilla. To była niesamowita uczta, Gruzini znają się na jedzeniu jak mało kto, a w ich tradycji mężczyzna zajmuje się grillem, więc oczywiście pomagałem w przygotowaniach ;)
A to tylko część
Uwielbiam ten piękny kraj z pysznym jedzeniem! A w drugiej części artykułu o kulinarnej podróży do Gruzji, opowiem o street food w Batumi, czyli obowiązkowym przystanku każdego miłośnika dobrego jedzenia. Obserwuj nas na bieżąco i zachęcamy do komentowania na naszych social mediach, a mapę z oznaczonymi restauracjami, które opisałem znajdziesz tutaj ;)