Nie jest żadną tajemnicą, że zazwyczaj porcje w restauracji są ustandaryzowane i każdy z gości dostaje (prawie) identyczne danie. Zgodnie z przyjętą normą (nawet tak uczą w szkołach kulinarnych) jest to około 200 g głównego składnika, 150 g dodatku skrobiowego, 150 g sałatki i 50 g sosu. Choć szefowie kuchni zazwyczaj ustalają własne normy i gramatury na potrzeby menu.
Ale w sumie po co? Jest kilka powodów
Najbardziej oczywista to obliczenie ceny dania. Musimy wiedzieć ile czego (chociaż mniej więcej) będzie szło na porcje, obliczyć koszt takiego talerza i odpowiednio ustalić cenę w karcie. Druga sprawa, to chęć jak najlepszego nakarmienia naszych gości. Chyba chcesz mieć pewność, że płacisz odpowiednią cenę w stosunku do porcji i za każdym razem to danie będzie tej samej wielkości i wyjdziesz tak samo najedzony. Oczywiście nie mówię, że ma być wyliczone co do frytki czy ziarenka ryżu, ale ma być jak najbardziej zbliżone. Jeszcze jednym powodem jest przeszkolenie załogi z karty. Szef kuchni nie może sobie pozwolić, żeby każdy układał składniki na talerzu według własnego uznania, ponieważ wszelkie uwagi później idą właśnie do szefa.
Niektórzy przesadzają
To zrozumiałe, że zarówno szef jak i właściciel chcą znać koszty, jakie ponoszą oraz ewentualne straty, jednak zdarza się, że właściciel wchodzi w skrajność, wymagając ważenia wszystkiego, co do grama. Jeśli do porcji z założenia idzie 100 g frytek, to ma być odważone 100 g, ani jednej frytki więcej (ani mniej). Z biznesowego punktu widzenia jak najbardziej ma to sens, ale jest uciążliwe przy dużym ruchu, oraz poświęcamy czas i energię na mikro optymalizację wydatków w czasie gdy moglibyśmy dopieszczać nasze dania, bądź przygotowywać już kolejne. Nie zawsze jest czas i możliwość wszystko odmierzyć, robi się przez to niepotrzebnie wydłużony czas oczekiwania.
Trzeba znaleźć złoty środek
Nie uważam ważenia za coś złego. To wręcz konieczne do prawidłowego funkcjonowania restauracji i kontrolowania zysków. Każde mięso czy główny składnik powinien być zważony i przygotowany według standardu, a porcje nie mogą się znacząco różnić. Jednak nie popadajmy w skrajność. Odrobinę więcej warzyw czy sałatki z pewnością nie zaszkodzi, a kucharz jest w stanie wizualnie ocenić, czy ilość jest odpowiednia (szczególnie gdy przygotowuje danie już nie pierwszy raz). Ostatecznie część rzeczy (które się da) można zważyć wcześniej lub trzymać miseczkę obok opakowania, która pozwoli Ci nabrać ilość zbliżoną do normatywu. Przy odpowiednim ułożeniu cen, z zapasem ewentualnych strat, właściciel dobrze zarobi, a gość dostanie dobry posiłek odpowiedniej wielkości.