Słyszymy często o dziwnych zwyczajach żywieniowych z dalekiego wschodu. Na wspomnienie o Chinach, od razu przychodzą nam na myśl kramy z grillowanymi owadami, pająkami i skorpionami. Dziś jednak napiszę o pewnym makabrycznym zwyczaju, czyli jedzeniu mózgu… jeszcze żywej małpy.
Czy to w ogóle legalne?
Nie. Zostało zakazane, ze względu na swoją niehumanitarność. Nie przeszkadza to jednak bogaczom cieszyć się niecodziennym przysmakiem. Podobno za odpowiednią cenę wciąż można zamówić móżdżek jeszcze żywej małpki w chińskim Guangdong, Tajwanie czy Hong Kongu. Na stronie: World's scariest food (ang.) można znaleźć opis restauracji, która podaje takie “rarytasy”.
Nie jestem pewien, dlaczego dla niektórych ten przysmak jest wart zadania zwierzęciu tak niewyobrażalnego cierpienia. Być może właśnie ta niedostępność… w końcu zakazany owoc smakuje najlepiej. Nie mogłem też znaleźć zbyt wielu opinii ludzi, którzy mieli do czynienia z taką praktyką, lub sami spróbowali. Temat jest prawdziwym tabu, nie do pomyślenia na naszym kontynencie. Możecie o tym poczytać trochę więcej tutaj (ang.).
Jak odbywa się cały rytuał
Potrzebny jest do tego specjalnie przygotowany stół, pod którym umieszcza się klatkę z żywą małpką. W środku stołu wycina się dziurę, przez którą wystaje tylko głowa zwierzęcia. Zgromadzeni goście ogłuszają zwierzątko, uderzając w głowę pałkami. Kiedy jest zamroczone odcinają kawałek czaszki, żeby odsłonić mózg, który kroją i jedzą. Nie wyobrażam sobie jaki to musi być ból… może by tak sprawdzić na samych amatorach takich uczt?
Nie tylko w Chinach
Małpie mózgi cieszyły się równie dużą popularnością (możliwe, że wciąż tak jest) w Wietnamie. Udało mi się znaleźć artykuł na ten temat z drastycznym filmikiem (ang.) (jeśli macie słabsze nerwy, lepiej go nie oglądajcie).
Według niego ludzie jedzą je, ponieważ wierzą, żę zostaną nasyceni starożytną mądrością. Wietnamskie danie z XIX wieku nosi nazwę Nao Hau - co oznacza „mózg małpy” i wciąż jest popularne.
Brak mi słów
Co ja o tym myślę? Barbarzyństwo, które udowadnia, że człowiek jest najgorszym zwierzęciem. Rozumiem uważanie czegoś za rarytas, jedzenie rzadkich potraw, nawet zrozumiem zjedzenie zwierzęcia pod ochroną… ale humanitarnie. Jedzenie powinno być przyjemnością i rytuałem, nie róbmy z niego niepotrzebnego zadawania bólu. Można zjeść pyszne danie ze zwierzęcia, które było dobrze traktowane, zabite szybko i bez bólu lub pastwić się nad bezbronnym stworzeniem dla chwili przyjemności. Warto? Zostawię to waszemu sumieniu.