Pamiętasz, kiedy ostatnio byłeś na obiedzie w droższej restauracji? Ja sam ostatnio wybieram tańsze miejsca lub gotowanie w domu (nie ma tego złego, dzięki temu widzisz ciekawe przepisy i coraz lepsze zdjęcia), przez co domowy budżet aż tak nie cierpi. Wiem, że nie jestem w tym jedyny, a restauracje nie mają lekko.
Wielu osób nie stać na wyjścia
Rachunki coraz bardziej rosną, zakupy wychodzą coraz drożej, a zjedzenie obiadu w restauracji jest coraz kosztowniejsze. Wcześniej za 30-40 zł dwie osoby mogły zjeść budżetowy lunch, a teraz bywa, że to cena zestawu lunchowego lub śniadania dla jednej osoby. Można się śmiało nastawić, ze dwuosobowa kolacja w dobrej restauracji to co najmniej 100 zł nie nasze. Nie dziwię się więc, że każdy woli na tym oszczędzić, a kilkaset zł miesięcznie wydać na bardziej bieżące potrzeby.
Skąd takie ceny? Składa się na nie mnóstwo czynników
Zaczyna się od rosnących cen benzyny. W końcu zamówiony towar musi przyjechać do restauracji samochodem, podobnie do hurtowni… wiadomo, że finalnie za to wszystko zapłaci konsument. Podobnie jest z cenami prądu i gazu. W ostatnim czasie wzrosły o mniej więcej 200-300% w porównaniu do poprzednich miesięcy. Wynika z tego, że restauracje, które wcześniej były w stanie wypracować niewielki plus, teraz są sporo pod kreską. Muszą się więc ratować podnoszeniem cen albo, co niestety już coraz bardziej widoczne, zamykać biznes. Wszystko drożeje, to pracownicy też chcieliby więcej zarabiać. Jak się może domyślasz, zatrudnienie dobrego kucharza (tym bardziej po lockdown’owych przebranżowieniach) nie jest ani łatwe, ani tanie. Lepsze restauracje mają problem z utrzymaniem pracowników sprawiających, że poziom nadal jest wysoki. No i podatki (podateczki, opłaty, daniny jakkolwiek nie będzie to nazwane), które ciągle rosną, bądź dochodzą nowe (w końcu trzeba jakoś opłacić różne pakiety socjalne) w dużej mierze nakładane na przedsiębiorców, którzy już obawiają się kolejnej podwyżki pensji minimalnej . Sumując te wszystkie czynniki, już mamy wysokie koszty prowadzenia restauracji, a biznes otwiera się po to, żeby na nim zarabiać. Chcąc wyjść na swoje, a nie tylko dokładać trzeba obecnie podnieść ceny bardzo wysoko, co odstrasza sporą część gości i kółko się zamyka…
Co będzie dalej?
Na pewno właściciele i managerowie będą musieli nieco zacisnąć pasa, a kucharze poszukać dodatkowej pracy na skoka, żeby przetrwać ciężki okres. Mam nadzieję, ze niedługo skończy się ten przejściowy ciężki okres i wszyscy odżyją, a ja będę mógł częściej gotować dla Ciebie w restauracji.