Na szczęście z biegiem czasu praca w kuchni przestaje przypominać obóz pracy, a coraz częściej możesz stwierdzić, że trafiłeś na dobre warunki pracy w kuchni. Częściej stresuje sam serwis, a nie współpracownicy. Jednak wciąż nie wszędzie jest tak kolorowo, a młodszy kucharz (lub osoba z bardziej ugodowym charakterem) może paść ofiarą mobbingu lub wyzysku ze strony innych - szczególnie tych wyżej w hierarchii.
Czym to się objawia
Mobbing może przybierać różne formy, niekoniecznie musi to być przemoc fizyczna, czy psychiczne znęcanie się - chociaż może być z nimi związane. Przykładowo może nim być oczekiwanie niemożliwych osiągnięć, lub nakładanie zbyt dużej ilości obowiązków w stosunku do możliwości i kompetencji. Możesz czuć presję ze strony przełożonego, że każdy błąd może mieć poważne konsekwencje, lub sama atmosfera może sprawiać, że boisz się głośno powiedzieć co myślisz, ponieważ zaraz zostaniesz wyśmiany lub szybko uświadomią Ci, że nie masz nic do powiedzenia. Może się też zdarzyć, że na Twoim stanowisku jest więcej pracy, niż jedna osoba jest w stanie wykonać, albo co gorsza, reszta zrzuca na Ciebie część własnej pracy.
Na szczęście widzę coraz mniej takich sytuacji. Aktualnie w niektórych ostatnich restauracjach zdarzało się jedynie, że manager lub szef zmiany za pomocą pasywnej agresji próbował narzucić swój punkt widzenia. Mniej kolorowo było, kiedy zaczynałem pracę w kuchni (nie chodzi mi o pierwsze miejsce - było super, tylko czasem kucharze żartowali z jednego praktykanta, któremu nie do końca chciało się pracować - tylko już trochę dalsze etapy). Sam byłem narażony na budowanie presji, ponieważ jako “młody” na “najgorszym” stanowisku (desery, przystawki i sałatki) miałem najwięcej rzeczy do zrobienia. Przykładowo kiedy było zamówione danie główne - miałem do niego robić dodatek lub sałatkę. W momencie zamówienia czegoś z mojego stanowiska (sałatka, przystawka, deser), już tylko ja się nabiegam, a inni kucharze mają przerwę. Gdzie indziej nawet pracując za 5 (no obiektywnie za 2-3) kucharzy, prowadzący zmianę jeszcze bardziej nakręcali tempo, sugerując, że praca idzie zbyt wolno. Mimo wszystko nauczyłem się pracować szybko, ale nie powiem, żeby to było zdrowe. Byłem też na dniu próbnym w miejscu (jak rozumiesz, wole sobie darować nazwy), gdzie wyzywanie kelnerek i współpracowników było na porządku dziennym, nawet właścicielowi mogłoby się oberwać, więc po prostu unikał wchodzenia do kuchni. Na zapleczu był syf, a atmosfera tak nerwowa, ze przy każdym błędzie kucharze zaczynali się jąkać. Niektóre sprzeczki między kucharzami omal nie kończyły się rękoczynami. Nawet nie zamierzałem próbować tam swoich sił.
Co możesz zrobić?
Wszystko zależy od sytuacji. Kiedy wykańcza Cię presja narzucana z góry - na przykład właściciel wymaga, że dwóch kucharzy ogarnie ruch, w którym czterech miałoby problem, a reszta zespołu nie chce interweniować… to pozostaje się zwolnić. W tym wypadku po prostu nie wygrasz. To samo jeśli ogólnie w zespole panuje nerwowa atmosfera, polecenia są wydawane krzykiem, a każde nawet najmniejsze potknięcie ma konsekwencje mające znamiona znęcania psychicznego. Jeśli kucharze są w stosunku do siebie nawzajem agresywni i chamscy, nie możesz oczekiwać, że dla Ciebie zmienią podejście - to jak próba naprawienia toksycznego związku, po której sam stajesz się toksyczny.
Sytuacja ma się inaczej, kiedy problemem jest jedna osoba - na przykład “ten jeden” kucharz, który po prostu się na Ciebie uwziął, a reszta nie reaguje. Musisz postawić jasne granice (to nie będzie łatwe, ale niestety praca w gastronomii - szczególnie w kuchni - wymaga mocnego charakteru) i nie pozwolić sobie wejść na głowę. Często taki wyzysk zaczyna się niewinnie: “możesz mi coś przynieść z chłodni?”, “możesz to za mnie skończyć?”, “później zrobisz swoje rzeczy, to jest teraz ważniejsze”... a potem nie wiesz kiedy pracujesz za kogoś, po czym zbierasz ochrzan, za niewykonanie własnej pracy. Staraj się dobrze poznać swoje stanowisko i wiedzieć jak szybko i dobrze je przygotować do pracy. Oczywiście pomagaj innym w miarę możliwości, ale nie daj się wykorzystywać.
Nie będzie łatwo
Oczywiście osobie próbującej zrzucić na Ciebie swoje obowiązki asertywność może się nie spodobać. Prawdopodobnie za pomocą przemocy psychicznej będzie próbował na Tobie wymusić podporządkowanie się, a kiedy to się nie uda, może nawet będzie próbował sabotować Twoją pracę i podkopywać Twój autorytet. Musisz umieć się bronić i starać się pracować tak, żeby nie można było Ci nic zarzucić. Jeśli szef kuchni jest normalny, na pewno zareaguje na taką sytuację. Ważne, żebyś nie reagował agresywnie czy chamsko, jednak stanowczo i asertywnie.
Równie niewesoło jest kiedy uweźmie się na Ciebie manager, który ma więcej do powiedzenia niż szef kuchni, lub szef pozwala na złe traktowanie swoich kucharzy. Podobna sytuacja może być w momencie, gdy to szef kuchni mimo dobrego wykonywania przez Ciebie pracy, wciąż próbuje rzucać Ci kłody pod nogi. Od razu zaznaczam, że rozmowa z właścicielem raczej nie pomoże, ponieważ nawet jeśli zareaguje (w co wątpię), to będziesz mieć ciężko w pracy - od grafiku po obowiązki i atmosferę. Gdy rozmowa w cztery oczy nic nie da, lepiej po prostu zacząć szukać nowej pracy. Ewentualnie gdyby właściciele spytali o powód odejścia, możesz powiedzieć szczerze… chociaż z mojego doświadczenia są to małe szanse, że to coś zmieni w danym miejscu. Jeżeli nie zauważyli oni niezdrowej atmosfery pracy do tej pory, to pewnie jedna rozmowa im tego nie uświadomi, może się również kazać, że wiedzą o wszystkim ale sądzą, że tak właśnie powinna wyglądać praca w kuchni.
A co, kiedy jesteś świadkiem takich sytuacji
Możesz nie być ofiarą mobbingu czy wykorzystywania, ale jedną z tych osób odwracających wzrok. Jest to “bezpieczne”, ale sprawia, że atmosfera w pracy będzie tylko się pogarszać. Przyzwalając na wykorzystywanie innych, sam możesz prędzej czy później znaleźć się w ich sytuacji. Widząc, że kucharz znęca się nad innym lub dokłada mu swojej pracy, zareaguj. Możesz na przykład wtrącić się, żeby poprosił szefa o zmniejszenie zakresu obowiązków, jeśli nie może sobie poradzić, lub stanowczą reakcję, że współpraca nie może tak wyglądać. Oczywiście możesz przez to stracić kolegę… ale czy chcesz mieć takich kolegów? Zawsze jest ryzyko narobienia sobie wrogów, ale pozwalając na niektóre zachowania, sprawiamy, że praca przestaje być przyjemnością. Całe szczęście, że jest to zjawisko spotykane coraz rzadziej. Jeśli masz z tym problem u siebie w pracy, nie bój się do nas napisać na kontakt@chefinspiruje.pl. Postaramy się coś na to poradzić w miarę naszej wiedzy i możliwości. Powodzenia!