W większości kuchni restauracyjnych (nie mówię, że w każdej, bo nieraz lepiej wrzucić granat i zamknąć drzwi) panuje porządek i względna czystość. Kucharze są nauczeni sprzątania za sobą i trzymania porządku nie z pedantyzmu, a z powodów praktycznych. Często przenoszą te nawyki do domu… tylko nie całego.
Po co ta cała czystość w kuchni?
To oczywiste, że muszą panować sterylne warunki, a jedzenie nie może mieć kontaktu z brudem i bakteriami. Wszystkie pojemniki muszą być czyste i suche, tak samo cały sprzęt, blaty no i oczywiście kucharze. Ale poza czystością mamy jeszcze ogólny porządek. W kuchni wszystko ma swoje miejsce. Każda rzecz, składnik, produkt, maszyna czy przyborniki kuchenne są zawsze w tym samym miejscu. pomaga to lepiej zorganizować i przyspieszyć pracę. Nie da się przygotowywać szybko i sprawnie dań, codziennie szukając sprzętu albo składników po lodówkach. Sam pracuję szybko i często już automatycznie po coś sięgam w dane miejsce, kiedy orientuje się, że jest gdzie indziej, wytrącam się z rytmu pracy. Jak sami widzicie nie da się pracować w burdelu i jestem pewien, że dotyczy to nie tylko kuchni.
Poza restauracją nawyki zostają
Takie przyzwyczajenia przenosi się do swojego domu. U mnie jak i u wielu kucharzy, których znam kuchnia zawsze jest czysta i wszystko ma swoje miejsce. Nic mnie tak nie denerwuje, kiedy ktoś przełoży jakiś sprzęt, przyprawę czy nóż w inne miejsce. Sięgam po coś… a tam co innego (jak tu żyć?). Jednak nie da się ukryć, że tak samo jak w restauracji, utrzymanie porządku w domowej kuchni pomaga. Gotowanie przebiega o wiele szybciej, nie zastanawiam się, gdzie znajdę potrzebne przyrządy. Nie da się też ukryć, że myjąc i sprzątając wszystko na bieżąco, nie zalegają nam w zlewie brudne naczynia.
Niestety tylko kuchnia
Nawyk to nawyk i w całym mieszkaniu wszystko ma swoje miejsce, a porządek jest względnie utrzymany… ale nie da się ukryć, że przywiązuję do reszty pomieszczeń mniejsza uwagę. Kurz w rzadziej odwiedzanych obszarach, coś nierówno ułożone, czy niedbale rzucone ubranie na krześle się zdarzy (jak u każdego). O ile w kuchni nawet mały nieporządek podnosi ciśnienie, tak gdzie indziej może sobie być. Co ciekawe rozmawiając z kucharzami stwierdzam, że nie jestem jedyny.
Skąd to się bierze?
Ciężko powiedzieć. Bardzo często o ile stanowisko pracy lśni, tak w magazynach może zalegać czasem kurz, a w chłodniach nie zawsze panuje idealny porządek. Każdy ma świadomość, że musi pracować w czystości, a do miejsc z których tylko zabiera produkty przykłada mniejszą wagę. Może to być też świadomość, że naszym miejscem pracy od początku do końca zajmujemy się osobiście, a pozostałe pomieszczenia są wspólne i mamy w głowie, że ktoś inny też może posprzątać? Możliwe, że podświadomie traktujemy kuchnię jako “nasze miejsce”, nasz kącik w domu, a reszta jest wspólna. Co Wy o tym myślicie? Macie w domu miejsca, w których panuje większy porządek, niż w innych? Zapraszam do dzielenia się doświadczeniami w komentarzach na naszym fanpage na fb pod postem z tym artykułem ;)