Dziś artykuł będzie trochę mniej na luzie, ale za to myślę, że szczególnie młodym kucharzom (ale też tym z dłuższym stażem) może dać kilka przydatnych wskazówek. A inspiracja przyszła kiedy złapałem się na tym jak pod koniec dnia spojrzałem na makaroniarkę i pomyślałem “w sumie to jest czysta, tylko kilka zacieków i śladów po skrobi z gotowania makaronu… chyba dziś odpuszczę umycie”. Kilka minut po złapaniu się na tej myśli, wypolerowałem ją na błysk. Jestem przekonany, że nie ja jeden borykam się z podobnymi myślami w pracy.
Skąd się biorą takie drobne niedbałości?
Powiedzmy sobie jasno: nie chodzi o zapuszczenie kuchni, gdzie jest po prostu syf - na to nie ma usprawiedliwienia. Mowa o drobiazgach (jak blat, na którym została ledwie widoczna kropla sosu, ślady tłuszczu na piekarniku lub pochlapany od wewnątrz zlew). Zdarza się też ledwo widoczna smuga, bo ktoś płukał mięso i trochę pochlapał blat... A przecież tam jest mnóstwo bakterii.
Jeśli czytasz moje artykuły dłuższy czas (a jak nie, to teraz jest świetna okazja nadrobić 😉), to wiesz, że praca w kuchni często wiąże się z ciągłym bieganiem po kilkanaście godzin dziennie, nierzadko kilka dni pod rząd (w skrajnych przypadkach kilkanaście). Nic dziwnego, że przez zmęczenie i popadnięcie w rutynę może pojawić sobie myśl “a może dziś sobie odpuszczę?”.
To bardzo niebezpieczne
Najgorzej odpuścić sobie i stwierdzić “a w sumie nic się nie stanie”. Bo o ile rzeczywiście potrafimy rozsądnie podejść do tematu i na drugi dzień dany obiekt lśni, to nie ma problemu. Gorzej kiedy następnego dnia stwierdzamy “w sumie to dalej nie jest takie brudne…” i mycie odwleka się kolejny dzień.
Może to być na przykład lekko przypalony garnek, którego nie chce się nikomu dokładniej doczyścić, bo “przy okazji się go umyje”. A potem z każdym dniem jest coraz bardziej czarny i w końcu nadaje się tylko do wyrzucenia… a wystarczyło w ten pierwszy dzień poświęcić 5 minut na szorowanie i powtarzać za każdym razem.
Małe kroki w stronę szpachli
Z jednego z wcześniejszych artykułów mogłeś się dowiedzieć, kim jest szpachlarz. Pewnie zastanowi Cię, co to ma wspólnego z niedomytym zlewem? Niestety sporo. Kiedy raz zaczniemy sobie odpuszczać i będzie się to powtarzało, to powoli zaczniemy iść w stronę, z której w pewnym momencie ciężko zawrócić: lodówka jest trochę brudna, ale to nic, blat się trochę pochlapał, ale nie widać prawie, podłoga jest trochę brudna, ale jeszcze się nie klei… i po tygodniu już pracujemy w syfie. Później można stwierdzić, że w sumie pojemniki na żywność nie muszą być aż tak dokładnie wyczyszczone z zewnątrz. Zaczną się zbierać bakterie, a produkty szybciej psuć. Ile kroków jesteśmy od stwierdzenia, że “w sumie nie jest za świeże, ale jeszcze przejdzie”?
Dlatego staram się pilnować każdego szczegółu
Oczywiście z rozsądkiem, nawet szef kuchni ma czasem taki dzień, że chce po prostu już iść do domu (ale przysługuje mu tylko jeden taki dzień w roku - żarcik), też czasem zostawię coś na drugi dzień… ale wtedy zapisuję to na liście jako punkt do zrobienia i nie ma zmiłuj. Zdaję sobie sprawę, że zaczyna się od kilku niedopatrzeń, zaniedbań, zaczynamy sobie odpuszczać… a po czasie obudzimy się w zapuszczonej kuchni, wydając gówno. Ja do tego nie dopuszczę i Tobie też radzę nie zatrzymywać się w rozwoju.