Też masz wrażenie, że ceny w knajpach oszalały? W restauracjach już od dawna jest drogo, ale teraz cena 40 zł za burgera czy 60 zł za pizze to już norma. Nawet bary mleczne sporo podrożały. Powodów jest kilka.
Oczywisty powód - media
To nie tajemnica, że przez sytuację za wschodnią granicą Polska musiała zmienić dostawców gazu i przez to jego cena się wahała. Dodatkowo podrożał również prąd, co się sumuje na wyższe opłaty i końcowy rachunek. Kiedy kwoty faktur z miesiąca na miesiąc podniosły się o 200-300%, ciężko było utrzymać stałe ceny bez oszczędzania na jakości. Te same rachunki podniosły się też hurtowniom, co wpływa na ceny towarów, które docierają do restauracji.
Podnosi się płaca minimalna
Pracownicy chcą zarabiać coraz więcej. Częściowo jest to wymuszone przez nowe przepisy, a częściowo przez nacisk pracowników, którzy też odczuwają wzrost cen. Żeby żyć na podobnym poziomie, co jeszcze kilka lat temu, muszą zarabiać więcej. Po pandemii mnóstwo kucharzy nie wróciło do zawodu i teraz Ci najlepsi się cenią. Jeśli restauracje chcą ich u siebie, muszą konkurować ofertami zarobków. Pojawia się też zamknięte koło: młodsi kucharze bardziej się cenią, niż dawniej i nie chcą pracować za zbyt niskie stawki. A starsi, doświadczeni kucharze nie będą pracować za stawki zbliżone do młodszych. Zastępca czy szef musi zarabiać więcej niż kucharze, ponieważ ma większą odpowiedzialność i ta spirala się nakręca.
Inne koszty
Kolejnym wydatkiem pracodawcy jest coraz droższa księgowość. Ich stawki również rosną, a w ślad za nimi wystawiane faktury. W dodatku wyższe pensje generują wyższe opłaty i podatki (zakładając, że ktoś ma na umowie wszystko, co zarabia) i Państwo zabiera spory kawałek z naszej wypłaty, nie mówiąc już o kolejnych, towarzyszących temu podatkach. Czasem restauracja ma swoją stronę internetową, za którą też płaci. Być może musi wydawać coraz więcej na skuteczną reklamę, kiedy konkurencja wciąż rośnie. Kiedy zsumuje się to wszystko, wychodzą potężne miesięczne koszty po stronie pracodawcy. A dochody nie są stałe ani tym bardziej pewne.
No i się zbiera końcowa cena
Jak więc widzisz, wszystkie te poniesione koszty są składowymi końcowej ceny. Sprzedając tego przykładowego burgera, restauracja musi sobie zwrócić koszty produktów i mediów użytych podczas przygotowania. Do tego opłacić czas pracy kucharza, który go smażył, pokryć inne koszty i dopiero mamy samą kwotę na zero. A trzeba dołożyć marżę, żeby właściciel cokolwiek na nim zarobił. Stąd kosmiczne ceny, które niestety raczej na dłużej z nami zostaną.