Być może zastanawiasz się (choć pewnie nie), dlaczego w ogóle wybrałem zawód kucharza. W końcu, mimo że oczywiście bardzo to lubię, często da się przeczytać w moich artykułach, że gastronomia jest ciężką pracą, męczącą zarówno fizycznie jak i psychiczne. Pisałem też o tym, że nierzadko w kuchni lądują ludzie, którzy nie mają innego pomysłu na życie i bynajmniej nie są to pasjonaci tego zawodu. Postanowiłem podzielić się swoją historią dotyczącą wyboru swojej przyszłości.
Na początku chciałem być policjantem
I po części kontynuować “rodzinną tradycję”. Jednak z wiekiem zobaczyłem, jak zmienia się podejście ludzi do tego zawodu i że nie tak łatwo w nim zajść wysoko. W dodatku mój charakter mógłby czasem sprawiać, że reagowałbym impulsywnie, a nie o to w tym chodzi. Więc coraz bardziej zacząłem się rozglądać się za pasją, na której mógłbym zarabiać. Pomysł urodził się przypadkiem w pewne wakacje w trakcie gimnazjum - miałem wtedy około 13-14 lat.
Programy kulinarne na “KUCHNIA TV”
Dwa miesiące wakacji spędzałem na zewnątrz, grając w gry komputerowe i oglądając telewizję. Dużo czasu zajął mi np. kanał Discovery, gdzie dowiadywałem się ciekawych rzeczy o świecie. Pewnego razu natrafiłem właśnie na kanał “KUCHNIA TV”, gdzie, jak nie trudno się domyśleć, przez cały dzień leciały programy kulinarne. Pamiętam, że oczarowały mnie dania, które zobaczyłem. Oczywiście nie był to poziom gwiazdek michelin, ale na tamte czasy sposób podania dań robił na mnie wrażenie i chciałem potrafić robić równie ciekawe rzeczy.
Wybór zawodu stał się oczywisty
Traktowałem gotowanie jako ciekawe hobby i chciałem spróbować sił w kuchni. Kiedy tylko dowiedziałem się od rodziców, że można tak zarabiać na życie, od razu wiedziałem, co chcę robić w życiu. Złożyłem dokumenty do najlepszej (podobno) szkoły gastronomicznej w Krakowie i znalazłem praktyki w 4 gwiazdkowym hotelu. Zacząłem od szkoły zawodowej, gdzie 2 dni w tygodniu pracowałem, a 3 byłem w szkole. Chciałem się przekonać w praktyce, czy to na pewno branża dla mnie, a nic tak nie odkryje jak to wygląda naprawdę, jak spędzenie czasu właśnie w kuchni. Dopiero później skończyłem technikum zaoczne, podpierając praktykę dodatkową teorią. Do tej pory uczę się cały czas, a pasja do kuchni nieustannie rośnie, a nic nie sprawia większej satysfakcji, jak zauważenie, że rzeczy, które kiedyś były “czarną magią” dziś mogę robić niemal z zamkniętymi oczami. Im większy rozwój, tym większe zainteresowanie kuchnią, a ja mam nadzieję, że nigdy się ono nie skończy.